piątek, 20 stycznia 2012

o, choroba!

Nie o kichaniu, gorączce czy kaszlu rzecz będzie, lecz o tym, jak się choroby ustrzec. Choroby życiowej. Choroba życiowa to takie paskudztwo, którego można się nabawić, jedząc co popadnie i przesiadując dniami i nocami przed komputerem. Banalne, ale tak jest. Na śniadanie chleb ze smarowidłem, na obiad ziemniaki z chlebem (to naprawdę jest możliwe!), na podwieczorek chlebuś z masełkiem, no i oczywiście na kolację tosty. Należy przy tym spędzić co najmniej 4 godziny przy jakiejkolwiek grze komputerowej - oto prosty przepis na chorobę życiową. A przecież może być tak pięknie! 

Być zdrowym - oto moje postanowienie noworoczne - stąd też sama idea powstania bloga, który ma mnie do zdrowia, tego życiowego, motywować. Nie chorowałam co prawda jakoś szczególnie mocno, ale proszę mój organizm o wybaczenie za: picie alkoholi, które mi nie smakują; gotowanie zup i sosów z proszku; zjadanie jaj z hodowli klatkowych; niewystarczające picie wody... Ha! Możnaby rzec - nic strasznego! Ale skoro można inaczej, i to przy minimalnym nakładzie energii, to dlaczego nie?


I proszę:
- Zamiast wlewać w siebie na imprezach wódkę, której nie znoszę, oraz tradycyjne piwo, które nigdy mi nie smakuje, postanawiam: pić tylko te alkohole, które są miłe dla mych kubków smakowych (czyt. piwo jabłkowe, miodowe, niezalatujące spirytem drinki itp.) oraz spożywać tego wszystkiego po prostu mniej - przetestowałam wielokrotnie, że zabawa bezalkoholowa jest równie, a może i bardziej, przednia od tej zakrapianej, a i "dzień po" jest radośniejszy. Wystarczy wypić jednego Reddsa (na mnie już jeden działa:)), a potem: przepyszne soki!
- Zamiast upłynniać chemię występującą pod postacią proszków udających żywność, postanawiam tego więcej nie robić! Zamiast barszczu w proszku kupować będę barszcz w butelce, z którym roboty jest niewiele więcej, a smak jest zdecydowanie lepszy, do tego żadnych konserwantów! Zamiast sosów fix i tym podobnych, które idealnie nadają się do posiłków na raz-dwa-trzy, zastępować je będę zdrowszymi "pokrywaczami" makaronów, ryżu, kotlecików itd. Jak? Proste - do makaronu świetnie nadają się serki do smarowania chleba (moim hitem jest Przysmak Górski); sos pomidorowy samemu też zrobić nieciężko - zeszklić cebulkę, dodać pokrojone pomidory i voila! A co do kotlecików z kaszy gryczanej? Może tym razem nie na ciepło - do jogurtu dodać kilka łyżeczek musztardy, wymieszać. Pycha! Zatem - kiedy nie mamy czasu na przygotowanie posiłku, a fixy aż kuszą, żeby z nich skorzystać, radzę przeczytać ich skład, a pomysły na szybki posiłek pojawią się w trymiga!
- Zamiast kupować jaja z hodowli klatkowych, postanawiam wybierać teraz tylko te z hodowli ściółkowych, a najlepiej z wolnego wybiegu! Dlaczego? Co prawda najgorsze jaja są też najtańsze, stąd najczęściej wkładamy je do koszyka, to jednak różnica w cenie między klatkowymi a ściółkowymi to jedynie 1-1,50zł na opakowaniu 10 szt.! A przecież tę złotówkę bardzo łatwo oszczędzić (wystarczy choć raz zamienić zakupy w Kefirku na wycieczkę do Biedronki)! Poza tym, zgodnie z przysłowiem włoskim: Chcesz mieć jajko, pozwól kurze gdakać, powinniśmy wybierać jajka od kur, którym pozwala się rozwinąć skrzydła - z pewnością do takich nie należą te ściśnięte w klatkach... Smutne, ale prawdziwe...

Obiecuję też pić więcej wody! A to chyba będzie najtrudniejsze... Nie wiem, dlaczego, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić do trzymania na biurku butelki z wodą mineralną.. A to przecież bardzo ważne, żeby nawadniać organizm. Te 2 litry dziennie muszą być wypite i basta! (Tylko jak się zmusić do picia wody?)
Obiecuję więcej gotować! Mieć zawsze przygotowany w domu ciepły posiłek - no idealnie! A ja mam zamiar mieć codziennie (oprócz jakichś naprawdę wyjątkowych wyjątków) obiad dwudaniowy! Przecież gotowanie jest przyjemne! I nie robię tego, bo muszę, ale dlatego, że CHCĘ! 

Żeby ustrzec się choroby życiowej, wcale nie trzeba przechodzić na jakieś straszne diety, ani rezygnować z przyjemności... Wystarczy urozmaicić posiłki i zastępować gorsze składniki tymi lepszymi. Wystarczy czytać więcej książek (tu akurat nie mam do siebie zastrzeżeń), zamiast siedzieć przed laptopem - bo zdrowie życiowe to też zdowy umysł! Wystarczy się poruszać kilka razy w tygodniu troszkę bardziej intensywnie niż zwykle - to nie boli! A wręcz przeciwnie - raduje! A co! Nie trzeba koniecznie zapisywać się do siłowni czy na fitness (choć ja tak robię) - włącz rock&rolla i po prostu tańcz! Nie dość, że spalisz trochę kalorii, to i zaoszczędzisz na ogrzewaniu (sprawdzone). 

Jeśli ktoś ma ochotę powiedzieć "Korzystam z życia, więc jem to, na co mam ochotę".... hmm.. jeżeli zjedzenie paczki chipsów jest dla Ciebie korzystaniem z życia, to chyba przyczyn tej choroby powinniśmy szukać głębiej... ;)


DO DZIEŁA!









8 komentarzy:

  1. Wpadłam sie przywitać :)
    Piekne jest to warzywne serce !
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe, jeszcze jeden blog który ma mnie zachęcić do zdrowego trybu życia...
    Jakoś się cały czas skutecznie opieram, ale sądząc po pierwszym wpisie, który tchnie optymizmem i lekkim zwiewnym piórem, zastanawiam się czy nie ulec zaleceniom i poczuć się jak autorka tego bloga, pozdrawiam i czekam na więcej. Bruno

    OdpowiedzUsuń
  3. same soki to nie zawsze jest to, alkohol w umiarze tez jest pozytywny ;) kwestią jest to czy bez niego ludzie potrafią się tez bawic-równie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Większość tego, co napisałaś w swojej notce, to także moje "wytyczne" żywieniowe - wcale nie utrudniają życia, czego obawia się wiele osób, a wręcz przeciwnie - dzięki stosowaniu się do zasad zdrowego, ekologicznego jedzenia, można czuć się lekko, zdrowo i radośniej :)
    Pozdrawiam!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tym piciem litrów wody chyba nie do końca tak jest - może to koncerny na nas tylko chcą zarabiać?;)
    Odżywianie wpływa na emocje i na odwrót, więc co tam pakujemy w siebie, tak podobnie się czujemy:)
    Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny!
    Będę zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobrze! Ja też chciałabym uleczyć się z życiowej choroby! Ale czasem nie umiem sobie odmówić zrobienia pizzy :)
    Czekam z niecierpliwością na wiecej! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładne postanowienia, trzymaj tak nie tylko przez ten rok, a na pewno będziesz czuć się lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mam podobne postanowienia :) zamierzam postawić na zdrowa żywność i domowe potrawy. I też planuję zapisać się na fitness, tylko najpierw muszę przybrac ciut na wadze, bo inaczej nie dostanę pozwolenia ;/ Ale to tylko motywacja do działania i... gotowania :D

    OdpowiedzUsuń